Jak sprawić ogrom radości małej księżniczce, fance Frozen oraz wielbicielce biżuterii wszelakiej ?

Jak przy okazji świetnej zabawy i mocy przyjemności niekwestionowanej, poćwiczyć sprawność paluszków i motoryki małej. 

Nie macie pomysłu, zapraszam dalej...

Zaczniemy od przedmiotu który musi być hitem, bo nie wyobrażam sobie dziecka któremu taka zabawa nie sprawiałby przyjemności. Podusia do kolorowania !!! 

Poduszeczka którą można wielokrotnie zapełniać kolorem, tworzyć nowe wzory, bajkowy makijaż, to wszystko jeszcze ozdabiając brylancikami po czym wystarczy poduchę wrzucić do pralki, wysuszyć i zabawę możemy zaczynąć od nowa. Podusia jest cudowna sama z siebie i nawet bez możliwości ozdabiania z pewnością byłaby hitem w naszym domu. Ale kiedy do zestawy dołączono 3 flamastry i listeczek z błyszczącymi ozdóbkami (OMG !!!) to jak można by było nie skorzystać ? No jak :)

Powiecie mi ile razy Wam się trafia okazja kiedy Wasza własna rodzona mamusia pozwala Wam mazakami pisać po poduszce !!!

W spodniej części Elsa posiada coś w rodzaju usztywnienia dzięki czemu stoi. Jednocześnie nie przeszkadza jej to w byciu ukochana przytulanką bo jest mięciutka jak podusia. Dzięki byciu podusią jest też wizualnie bardzo urocza, dużo bardziej niż wszystkie plastikowe odpowiedniki Elsowej postaci . 

Tylna część to swego rodzaju kolorowanka która również pozwala się wyżyć artystycznie.

 Producentem zestawu Color n' Create jest Tactic - TUTAJ, występuje też w innych wersjach Color n' Go - TUTAJ.
Polecam rodzicom dzieci które po zabawie będą wiedziały, że po innych poduszkach się nie koloruje :P

Nasza Elsa już błyszczy, ozdobiona wszelkimi brylantami jakie zawierał zestaw, ale co z Alicją? 

Ona w końcu też jak na prawdziwą księżniczkę przystało lubi się wyróżniać. A biżuteria to coś obok czego nie może przejść obojętnie. Żebyście tą małą sroczkę widzieli przyklejoną do szyby jubilera w galerii, niech wszystkie sklepy z zabawkami się schowają. Długo ją musiałam przekonywać, że tam się nie da wejść i sobie tego po przymierzać, że to tylko taka wystawka żeby sobie popatrzeć :P

Dziś co prawda biżuteria z innej półki, bo mało błyszcząca przez to iż drewniana, ale ponieważ samodzielnie wykonana, to nabiera innej wartości, co się rozumie samo przez się. 

Już dawno planowałam zakup takiego zestawu. Bo nawlekanie makaronu to jedno ale stworzeni naszyjnika z prawdziwego zdarzenia to zupełnie co innego. Niby działanie to samo ale efekt o niebo bardziej profesjonalny. Bo taki jak ten dziś pokazywany to nawet do przedszkola można założyć czy na wypad do sklepu lub wizytę u dziadków. 

Zestaw jest bardzo fajny. Zawiera moc drewnianych koralików z których Alusia stworzyła 3 bransoletki oraz naszyjnik. Mamy zapięcia do trzech produkcji ale w zestawie poza cieniutkim i bardzo elastycznym drucikiem jest też cieniutka gumeczka dzięki czemu możemy zrobić biżuterię nie odpinaną a nasuwaną na rączkę czy głowę. W pudełeczku odnajdziemy także naklejki które pozwolą nam ozdobić drewniane koraliki dzięki czemu biżuteria jest jeszcze mocniej spersonalizowana. Elementy są różnej wielkości, a Alusia jako 3,5 latka wybierała te większe i średnie bo z nimi jej było sobie najłatwiej poradzić, przy czym zestawy są skierowane do starszej grupy wiekowej. Co ciekawe nawet z nawlekaniem na bardzo elastyczną gumeczkę radziła sobie bezbłędnie. I teraz wyobraźcie sobie 45 minut w pełnej koncentracji, to się nazywa dobra motywacja.

Koraliki znajdziecie TUTAJ, występują też w wersji różowej. A jeżeli macie w domu starszą kobietkę niż ja proponuję się przyjrzeć bardzo ciekawym zestawom do produkcji biżuterii TUTAJ oraz TUTAJ.

Dla nas to zdecydowanie za malutkie elemenciki, jeszcze paluszki nie mają takiej wprawy ale jestem pewna, że zachwyt byłby ogromny.