Tata Miś
Dziś nie skomplikowana ale bardzo wesoła i ciekawa pod względem estetycznym gra. Doskonała dla dzieci powyżej 5 roku życia. Gra która zawładnęła ostatnio naszym wolnym czasem, mimo iż Wojtek baaaardzo nie lubi przegrywać. Ale jest na tyle kusząca, że nawet po klęsce ma się ochotę odegrać, co bardzo mnie cieszy, bo oswaja z uczuciem porażki. W końcu przegrywać też trzeba umieć. A przyznam, że do tej pory w większości gier dawałam mojemu 5 latkowi fory, tym razem nie ma lekko. Gramy ząb za ząb.
Nie jestem okrutną matką, gra jest mocno losowa więc raz się jest na wozie, raz pod wozem i w zasadzie szanse są równe dlatego nareszcie, nie muszę się pilnować i mogę spokojnie skakać po krach jak równy z równym :)
Gra została nominowana do prestiżowych nagród, Kinderspiel des Jahres w Niemczech oraz Best Childgame w Japoniiw 2005 r. . Nie dziwi mnie to wcale bo po otworzeniu pudełka robi wspaniałe wrażenie, ma proste zasady, ciekawą tematykę a w dodatku jest dopracowana i wciągająca.
RODZICEM BYĆ
Tata miś ma
gromadkę bardzo niesfornych misiów pod swoją opiekę. Po krach lodu widać
jak misie uwielbiają psoty. Zresztą nie tylko po krach bo jedynym
białym niedźwiedziem polarnym jest, sam TATA MIŚ, reszta przybrała kolory tęczy. Po wesołej i zdaje się bardzo kreatywnej (brawo
dla Taty Misia - bardzo nam się podoba taka podejście wychowawcze),
zabawie nadszedł czas na kąpiel. Ale droga nie jest łatwa, do wanny,
przed misiami daleka droga, w dodatku tata nie może zabrać ze sobą
wszystkich dzieci na raz. Gdyby jeszcze tego było mało niektóre kry są
popękane a i potrafią się przemieszczać tak iż droga się wciąż
wydłuża...
ARKTYKA W PUDEŁKU
Co
znajdziecie u pudełku. Dużego białego tatę misia oraz 6 drewnianych
wielobarwnych niedźwiadków, 16 kafelków kier (w tym dwie z popękanym
lodem i jedną z wanną) oraz 6 kostek które na dwóch ściankach posiadają
obrazek kry a pozostałe mają puste. Jakość elementów pierwsza klasa, nie
mam żadnych zastrzeżeń, pełna perfekcja wytrzymałości, pomysłowości i
precyzji wykonania. Ba misie można nawet wykorzystać do zabawy w
układanie wieży, wierzcie mi to praktyka wymagająca wielkie precyzji a
jaki znakomity trening koncentracji i kontroli na dłońmi. Bardzo
podobają mi się też kry które nie są ot białymi kawkami lodu, na
każdym jest coś co wskazuje, że grasowała po nich banda rozbrykanych
brzdąców.
Mała rzecz a cieszy i wprowadza radosny klimacik.
CEL GRY
Wygrywa ten zawodnik który jako pierwszy doprowadzi swojego niedźwiadka do wanny
PRZYGOTOWANIE DO GRY
Zaczynamy
od ułożenia trasy wyścigu. Tworzymy ją układając kry jedna za drugą i
umieszczając te popękane po 5 i 10 elemencie oraz wannę na końcu jako
metę. Teraz każdy wybiera po jednym z kolorowych misiów i kładzie go tuż
obok taty niedźwiedzia tuż przed pierwszą krą. Gotowe :)
ROZGRYWKA
Gracze kolejno będą
teraz wykonywać swój ruch. Na czym on polega otóż: wykonujemy rzut
wszystkimi 6 kościami, następnie przesuwamy tatę misia do przodu, o tyle
tafli lodu, ile kier wskazały nam kostki. Teraz gracz może zakończyć swój ruch lub rzucić ponownie kościami które nie pokazały kry. Tym samym
jednak ponosi ryzyko. Jeżeli podczas kolejnego rzutu wyrzuci znów
obrazki kier tata miś przesunie się o kolejne pola, jeśli jednak
wszystkie kości będą puste zawodnik nigdzie się nie przemieszcza. Za to
tata miś idzie do kolejnego gracza. Ryzyko jest duże, jednak jeżeli gracz
wyrzuci w jednym lub w wielu rzutach 6 kier, dostaje rzuty bonusowe i
znów rzuca wszystkimi 6 kościami. Ryzyko mnie przytłacza, sama nigdy go nie
ponoszę, ale Wojtek, choć wiele razy na tym przegrał, takim ryzykiem po
krańce możliwości, wielokrotnie pokonał mnie bezkonkurencyjnie niemal w
jednym podejściu :P
Kiedy zawodnik decyduje o tym, że już więcej
nie rzuca mały miś danego zawodnika dołącza do taty a tata wtedy
przechodzi do misia następnego gracza. Na zawodniku wymuszone są ponowne
rzuty jeśli tata miś stanie na niebezpiecznym polu z popękaną krą.
Fajnym
pomysłem w grze, poza dawkowaniem sobie ryzyka jest, też wydłużanie trasy
gonitwy. Można to zrobić kiedy za misiem będącym na końcu jest więcej
niż 1 kra. Jeśli tak jest, jedna kra wędruje do pudełka a kolejne aż do
tej na której stoi ostatni z niedźwiadków przemieszczane są na koniec,
oczywiście nie biorąc pod uwagę wanny która zawsze ląduje na krańcu. To
zabieg który wydłuża czas rozgrywki i pozwala zaostrzyć rywalizację i
czasem odwrócić role w grze o 180 stopni.
Raz na wozie raz pod wozem,
byłeś blisko już nie jesteś :)
Wojtek jest
zachwycony, rozemocjonowany, przeżywa każdy rzut. Potrząsa kościami w
zamkniętych dłoniach jak marakasem i patrzy z zapałem co też kości
pokażą. Lubi ryzyko, oj lubi, czasem przez takie podejście, dochodzę do
mety, nim on w ogóle wyruszy. Przy następnym podejściu jest już
ostrożniejszy, ale kuszą go szóstki, które pozwalają mu na spektakularne
posunięcia w przód o 8-9 oczek.
Dlaczego gra jest skierowana do 5 latków skoro zasady są tak proste, że pojmie je każdy 4 latek?
Myślę, że to ze względu na fakt umiejętności ustosunkowania się do sytuacji w której trzeba ponosić ryzyko. Tu trzeba dziecka które nie tylko pojmie zasady ale będzie też elastyczne. Jednym razem zaszaleje a innym odpuści. Jeszcze pół roku temu, Wojtek nie był w tym dobry, trzymał się twardo raz obranej strategii i nie umiał lawirować, teraz już umie. Jasne, że nie zawsze przynosi to zwycięstwo bo mimo wszystko mamy do czynienia z grą mocno losową ale ponieważ nie w 100% stąd moim zdaniem właśnie 5+.
Gra uczy tego jakie mogą być konsekwencje podejmowanych decyzji, odpowiedzialności za własny "los". Co
ważne graliśmy w dwójkę, trójkę i czwórkę za każdym razem było równie
ciekawie i nigdy nudno, zawsze masa emocji, napięcie i moc radości.
Znakomita gra familijna dla rodzin z przedszkolakami na pokładzie.
liczba graczy: 2-6
wiek: 5+
czas gry: ok. 20min.
0 komentarze
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.